poniedziałek, 4 stycznia 2016

kopać, czy nie kopać, a jeśli tak, to kiedy ?

kopać, czy nie kopać  ?” - oto jest  pytanie, które zadał mi Cezar, gdy w refleksyjnym nastroju końca mijającego  2015 roku znalazłem chwilę na osobistą zadumę (przynajmniej tak mi się wydawało).  Czułem, że owczarek coś knuje, bo już od samego poranka pogwizdywał znane, westernowe motywy Ennio Morricone, a to  zazwyczaj nic dobrego nie wróży.
Ale Cezar z pełnym uśmiechem na twarzy (mordzie ?) nie odpuszczał i kontynuował pytanie - „a jeśli  kopać , to kiedy i czy wypada leżącego ?”
I tu mnie dopadły poważne obawy, czy Cezar nadal  hamletyzując  nie wyciągnie za chwilę jakiejś czaszki Yoricka lub choćby yorka sąsiadki z naprzeciwka. Musiałem mieć dość nieszczególny wyraz na twarzy, bo  Cezar szybko i płynnie przeszedł do uzasadnienia owego pytania  - „bo widzisz, wielu beneficjentów polityki  byłej PO  głośno protestuje przeciwko „oglądaniu się wstecz”  i próbom „rozliczeń” . Co więcej, POtuskowcy są skłonni (zaiste, prawdziwi dobrodzieje !) przeprosić za być może popełnione błędy , ale z chwilą tą ma nastąpić moralna ( i nie tylko !) abolicja, czyli chcą zastosować wariant kiedyś przerobiony przez ich prominentnego działacza i ministra, któremu udowodniono współpracę z SB”.

Stara, dobra , michnikowska szkoła przetrwania, bez władzy – aż do odzyskania  władzy.
 Widzisz Cezarze, pamiętam, że pod koniec lat 80-tych Jan Pietrzak w jednym z kabaretowych monologów zastanawiał się  „czy i kiedy (ich) kopać, tą  odchodzącą, powszechnie nielubioną  władzę spod szyldu PZPR  ?”. I wtedy uczone  gremia , a brylowała tu „grupa redaktora Michnika”, nawoływały do odstąpienia od „rozliczeń ”, a w domniemaniu od zemsty. Tak też się stało, co historia ostatnich 25 lat potwierdziła, choćby na przykładzie losów kilku ówczesnych generałów i pierwszych (a może i drugich ?) sekretarzy. Osobiście mam poważną wątpliwość, czy ta „filozofia” dobrze przysłużyła się narodowi , a pewne jest że nie wszystkim , a nawet zaryzykuję, że nie większości.
I tu Cezarze pewna analogia do „rządów PO” , które będą chwalone przez tych, którym się powiodło, niezależnie od tego, czy sami na to zapracowali, czy sprawił to przypadek , czy nieprzypadkowe znajomości. To oczywiste, ze dla nich „władza” jest tym lepsza, im jest jej mniej i jest słabsza.
 Ale pozostaje znacząca część społeczeństwa, która z różnych powodów pozostała „w tyle”, która często niezależnie od własnych zasług miota się na krawędzi  beznadziei i ubóstwa, z niekłamaną zazdrością spoglądając na  tych „drugich, lepszych”. Trudno się dziwić, że wołają o sprawiedliwość taką, jaką rozumieją, wołają o podmiotowość i sprawiedliwe szanse.
To jak, kopać czy nie i ewentualnie kiedy ?  Jestem za opcją „KOPAĆ I TO TERAZ”. Aczkolwiek „kopiący”  pamiętać powinni, że wkrótce to oni mogą być w roli „kopanych”, w czym upatruję szanse dla ogółu społeczności.
Bowiem najgorszą opcją jaką mogą nam zafundować POLITYCY jest swoiste   „status quo” , którzy z praktyki odstąpienia  od egzekwowania odpowiedzialności  od „poprzedników” uczynili cnotę, prowadząc do relatywizacji wartości słów, znaczenia programów i obietnic wyborczych, traktując tym samym SPOŁECZEŃSTWO jak stado baranów wyborczych -  za co wszystkie barany należy przeprosić.   
Cezar jakby  nieco spoważniał i nieśmiało zapytał – „to teraz jesteśmy z PiS-u ?”. 
Nie wiedziałem, czy śmiać się , czy płakać. Wiedziałem, że wielkim „osiągnięciem” rządzących Polską polityków jest totalna polaryzacja społeczeństwa, że z trudem przebija się umiejętność swobodnego rozumowania. Że dla większości oczywiste jest, że jeśli krytycznie mówisz o PO , to na pewno jesteś z PiS , i odwrotnie. Nie ma miejsca na  NIEZALEŻNOŚĆ, na własną, nieskrępowaną ocenę rzeczywistości. Ale żeby mój pies ?

Nie Cezarku, nie jesteśmy ani z PiS, ani z PO . Należymy  do partii,  której jeszcze nikt nie założył, której nie ma i prawdopodobnie  nie będzie. Partii rozumu.