niedziela, 15 listopada 2015

"nie pytaj, komu bije dzwon ?.........."

         Pierwsze oznaki niepokoju u Cezara wystąpiły  wieczorem 13.11.br. Biegał po kanałach TV z góry na dół i odwrotnie. W końcu zatrzymał się na kanałach sportowych, a najdłużej obserwował mecz Francuzów z Niemcami w Paryżu. Sądziłem, że tu chodzi o pewnego rodzaju więź emocjonalną, w końcu Cezar jest niemieckim owczarkiem….
Ale rano wiedzieliśmy już wszystko. W TV niezliczona ilość komentatorów, znawców , ekspertów, podekscytowanych dziennikarzy. Tragiczne informacje o wydarzeniach z Paryża zdominowały wszystkie stacje publicystyczne. Prawdą jednak jest, że dwa dni wcześniej bo 12.11.br. miał miejsce równie tragiczny zamach terrorystyczny w Bejrucie, w którym zginęło 42 osób, a rannych zostało ok. 240, ale ponieważ to miało miejsce daleko, hen daleko, w miejscu mało istotnym ( jak się niektórym wydaje), zainteresowania w „naszych” mediach większego nie wzbudziło. Nikt w Polsce, w Europie  nie pobiegł pod ambasadę/konsulat Libanu, nikt nie zapalił zniczy, nie położył kwiatów.  Nie było też tłumu „nadwornych ekspertów”, czy cwaniaczków, którzy z „opowiadania” o terroryzmie zrobili sobie źródło utrzymania, a którzy na telefon zaprzyjaźnionego dziennikarza są skłonni wypowiedzieć się na każdy temat, choćby głupio i bez sensu.I co ciekawe, czasem wraz ze stopniem naukowym proporcjonalnie rośnie wielkość wygłaszanych bzdur.  
 Ale „atak na Paryż” jest tragedią i bardzo mnie dotyczy, tak samo jak atak na targowisko w Bejrucie, albowiem, jak mówił poeta „śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, przeto nigdy nie pytaj komu bije dzwon, bije on Tobie”.
I tu Cezar zrobił „wielkie oczy” , dodam -  „wilcze oczy”, bo nie mógł zaskoczyć, o jakim dzwonie rzecz cała jest. No to zrobiłem mu wykład, którego wam zaoszczędzę.

 
 Ale  nie mam zamiaru przy tej okazji „oszczędzić” służb, instytucji i urzędników Rzeczypospolitej, którzy z mocy Konstytucji lub mianowania, są odpowiedzialni za BEZPIECZEŃSTWO NARODOWE. Niektórzy z Was wiedzą, a nawet niektórzy pukali się w głowę (choć tylko swoją), że od pewnego czasu prowadzę małą, prywatną wojnę z Ministrem Obrony Narodowej i Szefem BBN. A  rzecz dotyczy potencjalnych źródeł i miejsc ataków terrorystycznych (tudzież dywersyjnych !) , które są prowokowane poprzez błędy i zaniechania popełniane na co najmniej dwóch inwestycjach MON. O ww. wadach w budowie tzw. infrastruktury krytycznej powiadomiłem MON i BBN,  wskazałem i uzasadniłem swoją opinię oraz określiłem niebezpieczeństwo następstw ewentualnych ataków na te instalacje. Wskazałem zgodnie z moją wiedzą i praktyką na  konieczność zmian projektowych i organizacyjnych. Informacji nie personalizowałem, nie wskazywałem winnych uznając, że nie jest to moja rola.       A jaka była reakcja ze strony ww. instytucji ?
Dobrze że Cezar podał mi szklankę zimnej wody do popicia, bo już się zagrzałem nadmiernie……….
        Otóż, w efekcie kilkumiesięcznej korespondencji uzyskałem kilka podziękowań z MON za „troskliwość” (pułkownik), za „szczytną inicjatywę” (dyplomowany pułkownik), a dodatkiem były kłamstewka i dezinformacja (generał dywizji, dyplomowany pułkownik, podsekretarz stanu w MON). którymi można „zbajerować” wyłącznie tych, którzy nie mają podstawowej wiedzy z zakresu prawa budowlanego czy przepisów o ochronie obiektów i instalacji wojskowych.
       Jak mówi Cezar – łapy opadają, gdy w ostatniej korespondencji pewien pułkownik dyplomowany stwierdził (oczywiście sarkastycznie dziękując mi za „okazaną troskę” ), że „zaawansowanie robót na budowie ….  wynosi ok. 60%”  , z czego ma ponoć wynikać fakt, że dalsze zajmowanie się problemem jest niezasadne.
      A Cezar mówi, że chyba trzeba być naprawdę z -  DYPLOMOWANYM, aby nie rozumieć, że te 60% błędnie wykonanej roboty prowadzi wyłącznie do wybudowania obiektu w 100 % obciążonego błędem.  No, tak przynajmniej sądzi przeciętny (choć nie za bardzo)  owczarek bez dyplomu.
Dodam też , że w żadnym elemencie korespondencji dotyczącym zadania 2BN 15001 (inwestor Zakład Inwestycji Traktatu Północnoatlantyckiego w Warszawie) i zadania 12638 (inwestor Rejonowy Zarząd Infrastruktury w Gdyni) owi , wysocy (stanowiskiem !) urzędnicy w mundurach NIE ZAKWESTIONOWALI MERYTORYCZNIE mojej opinii, ale też NIESTETY nie podjęli żadnych czynności i działań naprawczych. Wskazując na oczywistą bierność i niekompetencję „naraziłem się” urzędującym tam oficerom MON i BBN, choć celem moim było  ich pobudzenie i „zmuszenie ” do DZIAŁANIA.  Ale „skóra” okazała się być zbyt gruba, a „rozumek ” dość nieobecny. Choć przyznać muszę, że SKW (czyli kontrwywiad wojskowy) nieco tematem się zainteresował, ale nie wiem, czy wystarczająco.  
     Cezar  pokręcił głową, a może ogonem ? , spojrzał mi w oczy (co dla psów jest dość nietypowe) i zadał pytanie (które już znałem ?) – „i po co te wszystkie  Twoje działania, informacje, zapytania, odpowiedzi, korespondencja, opinie ? po co cały ten rwetes, nerwy, oczekiwania, niespełnione nadzieje, a w końcu naiwność   ? ”
- No cóż Cezarku, przyznaję, bilans moich osiągnięć w tym zakresie nie jest imponujący.  Cel nie został osiągnięty, bowiem budowle nadal pieczołowicie wznoszone przez MON są ciągle łatwym celem dla potencjalnego ataku terrorystycznego lub dywersyjnego. U niektórych zyskałem też opinię mało pochlebną opinię „rozrabiacza” (delikatnie to nazywając), a co niektórzy uznając mnie za „niebezpiecznego” wykasowali numer mojego telefonu ze swoich ślicznych  smartfonów. Także dla równowagi powiem, że są i tacy, którzy pozytywnie, choć z ukrycia mi „kibicują”.
Jestem podpułkownikiem w rezerwie, a pracując na swój oficerski stopień wiele się nauczyłem, nie widzę żadnego powodu, aby z tej wiedzy nie korzystać tylko dlatego, że zajmuję się dziś inną profesją. Wyznaje zasadę, że  oficerem się  jest, a nie bywa i że nie ma co chować „głowy w piasek”. Byłem i jestem gotów spokojnie spojrzeć w oczy tym generałom, pułkownikom i dyplomowanym też, bo to nie ja sprzeniewierzam się honorowi i powierzonej misji. Jestem przekonany, że niemal codziennie „sztabowcom i administratorom” wojskowym należy  przypominać, że służba to nie tylko udział w paradach i rautach u boku prominentnych polityków. Że w kalendarzu są oprócz 15 sierpnia czy 11 listopada także inne dni. Naszym zaś prawem i obowiązkiem, czymś normalnym i właściwym jest reagowanie na wszelkie błędne i patologiczne zachowania urzędników, nawet jeśli tak nam się tylko wydaje, nawet gdy nie jesteśmy tego w 100 % pewni.
     Warknięcie Cezara  przypomniało mi o problemie nieustającego i obiektywnie niesprawiedliwego „wartościowania” ofiar śmierci , zjawiska którego obaj ( i mam nadzieję, że nie tylko) nie akceptujemy, a któremu tak hołdują media. Bowiem nie ma żadnej różnicy, czy z rąk terrorysty ginie ktoś w samolocie, na sali koncertowej czy na targowisku.
To jest takie proste, że aż tak trudne.  


1 komentarz:

  1. Zbyszku, za mało jest dzisiaj oficerów z powołania a za dużo karierowiczów.
    Darek W.

    OdpowiedzUsuń